

Odmień swoje życie...




Każdy zaczynał od tego miejsca



Nie bój się popełniać błędów...
...one są częścią procesu nauki.
Ważne, aby wyciągać z nich wnioski...
...i nie poddawać się.



Wiele osób stoi przed podobnymi wyzwaniami...
...nie jesteś sama!
Zaufaj sobie i swojemu potencjałowi...
...drzemie w Tobie ogromna MOC!
Masz w sobie wszystko, czego potrzebujesz, aby osiągnąć sukces.
Wystarczy tylko zacząć!



Masz dość życia w schematach i udawania kogoś, kim nie jesteś?
Pragniesz żyć życiem pełnym pasji, radości i spełnienia?
Ten CHALLENGE jest dla Ciebie!

Odkryj kim jesteś, czego pragniesz
i to, jak żyć życiem zgodnym ze sobą.


W ciągu 40 dni, krok po kroku, poprowadzimy Cię przez proces odkrywania siebie.
SWOICH WARTOŚCI I PRAGNIEŃ.
Nauczysz się, jak żyć autentycznie i w zgodzie ze sobą.
Lista korzyści:

Co wchodzi w skład Challenge’u?

A NA ZAKOŃCZENIE CZEKA NA CIEBIE
NIESPODZIANKA

Co mówią Uczestnicy o Challenge’u?


Damian Przybyła
Magister Filozofii

Czas na cud.
Pamiętacie może taką strasznie cukierkowato wykonaną piosenkę o tym, że już jest za późno, nie jest za późno? Pamiętacie dramat nadziei, beznadziei, pośpiechu, lęku i czego tam jeszcze? Można tak całe życie. Można też… zobaczyć pole innych rozwiązań.
Dwa lata temu chciałem się zabić, ale nawet na to brakowało mi odwagi. Starczyło jej jednak na to, by sięgnąć po pomoc. To był mój pierwszy krok. Przestało boleć, ale uczucie marazmu i beznadziei, uczucie pętającego duszę lęku
i niemożności pójścia do przodu pozostało.
Istotnym przełomem było dla mnie wejście w przestrzeń z Białym Motylem. Trochę tu nie pasuję z moim otwarcie wyznawanym katolicyzmem, z moją wiarą w normalną nowoczesną naukę i niezgodą na teorie spiskowe, homeopatię
i inne pseudo naukowe mambo jambo. Jako sceptyk napisałem kiedyś tekst o cudownej metodzie uzdrawiania, która była zwykłym oszustwem. Co zatem robię wśród ludzi wierzących w moc kamieni, moc rzuconych uroków i klątw i inne takie? Znajduję inspirację. Każdy ma swoją fascynującą opowieść, którą można się zachwycić jak baśnią, jak prawdą, jak Ewangelią, jak pięknem muzyki czy obrazów i bodaj dlatego warto. Każdy z tu obecnych ma dobre słowo i kawałek uważności, którym dzieli się z innymi i już to samo wystarczy, żeby w tej przestrzeni pozostać. A może tak do konkretów?
Dziś w nocy miałem piękny sen. Skakałem ze spadochronem. Lot był zachwycający i przepełniony niemal ekstatycznym poczuciem wolności i szczęścia. Lądowanie było zgodne ze wszystkimi prawidłami sztuki i wykonane po prostu przepięknie. Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że zanim dzięki narzędziom, ludziom, działaniom w przestrzeni Białego Motyla mogłem coś takiego przeżyć miałem w takich sytuacjach obezwładniający lęk, poczucie niemal umierania i wyrywający się krzyk. Droga, którą przeszedłem, praca, którą wykonałem, wszystko to było możliwe dzięki wam, którzy w tej przestrzeni jesteście, dzięki wam, którzy dzielicie się swoją radością, bólem, samotnością, obecnością.
Cieszę się, że także tu jestem.

Czas na cud.
Pamiętacie może taką strasznie cukierkowato wykonaną piosenkę o tym, że już jest za późno, nie jest za późno? Pamiętacie dramat nadziei, beznadziei, pośpiechu, lęku i czego tam jeszcze? Można tak całe życie. Można też… zobaczyć pole innych rozwiązań.
Dwa lata temu chciałem się zabić, ale nawet na to brakowało mi odwagi. Starczyło jej jednak na to, by sięgnąć po pomoc. To był mój pierwszy krok. Przestało boleć, ale uczucie marazmu i beznadziei, uczucie pętającego duszę lęku i niemożności pójścia do przodu pozostało.
Istotnym przełomem było dla mnie wejście w przestrzeń z Białym Motylem. Trochę tu nie pasuję z moim otwarcie wyznawanym katolicyzmem, z moją wiarą w normalną nowoczesną naukę i niezgodą na teorie spiskowe, homeopatię i inne pseudo naukowe mambo jambo. Jako sceptyk napisałem kiedyś tekst o cudownej metodzie uzdrawiania, która była zwykłym oszustwem. Co zatem robię wśród ludzi wierzących w moc kamieni, moc rzuconych uroków i klątw i inne takie? Znajduję inspirację. Każdy ma swoją fascynującą opowieść, którą można się zachwycić jak baśnią, jak prawdą, jak Ewangelią, jak pięknem muzyki czy obrazów i bodaj dlatego warto. Każdy z tu obecnych ma dobre słowo i kawałek uważności, którym dzieli się z innymi i już to samo wystarczy, żeby w tej przestrzeni pozostać. A może tak do konkretów?
Dziś w nocy miałem piękny sen. Skakałem ze spadochronem. Lot był zachwycający i przepełniony niemal ekstatycznym poczuciem wolności i szczęścia. Lądowanie było zgodne ze wszystkimi prawidłami sztuki i wykonane po prostu przepięknie. Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że zanim dzięki narzędziom, ludziom, działaniom w przestrzeni Białego Motyla mogłem coś takiego przeżyć miałem w takich sytuacjach obezwładniający lęk, poczucie niemal umierania i wyrywający się krzyk. Droga, którą przeszedłem, praca, którą wykonałem, wszystko to było możliwe dzięki wam, którzy w tej przestrzeni jesteście, dzięki wam, którzy dzielicie się swoją radością, bólem, samotnością, obecnością.
Cieszę się, że także tu jestem.

Mateusz Smulski
Artysta, Grafficiarz
To wybór, ukochanie i pielęgnacja pozytywnego umysłu dźwignęły mnie z największego kryzysu, w którym pogrążyła się moja dawna rzeczywistość. Jednocześnie, od tego kryzysu i wstrząsu jakiego doznałem rozpoczęła się nowa, lepsza jakość życia i przemiana mojej tożsamości. Drugim kluczowym filarem było spostrzeżenie, że lęk, jaki mi wówczas towarzyszył i czarne scenariusze, jakie przywoływał, były niczym prawdziwym. Wydmuszka, iluzja, fake.
Niedawno temu, w obliczu pewnych trudów, wyzwań i potrzeby odnowienia swoich sił, gdy najbardziej tego potrzebowałem, usłyszałem wewnętrzny głos. Głos, który wydał pożywne owoce, budujący i pokrzepiający. Przyszedł samoistnie, by dać mi wsparcie wtedy, w momencie, w którym bardziej potrzebowałem przyjąć pielęgnację mentalną, niż znaleźć dodatkowe pokłady siły, by ją sobie dołożyć. Piękniejszej nagrody, za wykonaną wieloletnią pracę wewnętrzną, trudno mi sobie wyobrazić. Poczułem wtedy, że tego już nie da się zatrzymać. Że to jest już coś, co wzmacnia się samo z siebie miłością jaką do siebie żywię. Myślę, że miłość własna to najpiękniejsze życzenia i intencje, jakie można złożyć i takie właśnie nam tutaj wszystkim przesyłam.
Jestem wdzięczny za to, że w dużej mierze jestem ze swoim życiem w teraz. Za to, że jestem z tym co się w nim wydarza i co mnie woła, dając swoją uwagę, zainteresowanie, energię i czyn najlepiej jak potrafię. Za to, że zaistniała i wydarza się w mojej codzienności ta fantastyczna, wspierająca i rozwijająca przestrzeń. Był czas, gdy w obliczu zbyt długiego braku poczucia wystarczającego wsparcia prosiłem o kogoś, kto będzie nadawał ton, bym mógł wypocząć w drugiej linii. Moje serce wołało o lidera, od którego będzie rozprzestrzeniać się inicjatywa i dobra, charyzmatyczna energia. Już zaistniało!
Jesteście Wspaniałe!
Wdzięczność za to, że poczułem smak obecności Źródła i za to, że moje Życie trwa!


To wybór, ukochanie i pielęgnacja pozytywnego umysłu dźwignęły mnie z największego kryzysu, w którym pogrążyła się moja dawna rzeczywistość. Jednocześnie, od tego kryzysu i wstrząsu jakiego doznałem rozpoczęła się nowa, lepsza jakość życia i przemiana mojej tożsamości. Drugim kluczowym filarem było spostrzeżenie, że lęk, jaki mi wówczas towarzyszył i czarne scenariusze, jakie przywoływał, były niczym prawdziwym. Wydmuszka, iluzja, fake.
Niedawno temu, w obliczu pewnych trudów, wyzwań i potrzeby odnowienia swoich sił, gdy najbardziej tego potrzebowałem, usłyszałem wewnętrzny głos. Głos, który wydał pożywne owoce, budujący i pokrzepiający. Przyszedł samoistnie, by dać mi wsparcie wtedy, w momencie, w którym bardziej potrzebowałem przyjąć pielęgnację mentalną, niż znaleźć dodatkowe pokłady siły, by ją sobie dołożyć. Piękniejszej nagrody, za wykonaną wieloletnią pracę wewnętrzną, trudno mi sobie wyobrazić. Poczułem wtedy, że tego już nie da się zatrzymać. Że to jest już coś, co wzmacnia się samo z siebie miłością jaką do siebie żywię. Myślę, że miłość własna to najpiękniejsze życzenia i intencje, jakie można złożyć i takie właśnie nam tutaj wszystkim przesyłam.
Jestem wdzięczny za to, że w dużej mierze jestem ze swoim życiem w teraz. Za to, że jestem z tym co się w nim wydarza i co mnie woła, dając swoją uwagę, zainteresowanie, energię i czyn najlepiej jak potrafię. Za to, że zaistniała i wydarza się w mojej codzienności ta fantastyczna, wspierająca i rozwijająca przestrzeń. Był czas, gdy w obliczu zbyt długiego braku poczucia wystarczającego wsparcia prosiłem o kogoś, kto będzie nadawał ton, bym mógł wypocząć w drugiej linii. Moje serce wołało o lidera, od którego będzie rozprzestrzeniać się inicjatywa i dobra, charyzmatyczna energia. Już zaistniało!
Jesteście Wspaniałe!
Wdzięczność za to, że poczułem smak obecności Źródła i za to, że moje Życie trwa!

Kacper Choruży
Lider Tradingu
Mój aktualny etap życia nauczył mnie, że ja już doskonale wiem, co mam zrobić w kierunku mojej wizji, tylko po prostu muszę bez rozproszeń się skupić i to wykonać. Nauczyłem się panować nad moimi obawami i traktować je jako sprzymierzeńców. Ten etap mocno nauczył mnie, że w trudniejszych chwilach, warto się zwrócić do Twojego najbliższego wspólnika lub mentora, który jest od tego, by Cię wesprzeć




Masz pytania?
Skontaktuj się z nami!
bialymotyl.pl@gmail.com

BIAŁY MOTYL
Odnajdź swoje skrzydła i wznieś się!